Studia. Filologia angielska.


Agata, 4 rok studiów
Filologia angielska, Uniwersytet Warszawski.



Jeżeli ktoś liczy, że pójdzie na filologię angielską na UW i będzie uczył się języka, to niech się dobrze zastanowi czy to kierunek dla niego. Rozszerzony zakres PNJA czyli praktycznej nauki języka angielskiego znajdziesz na tłumaczeniach specjalistycznych czy lingwistyce. 

 Na anglistyce ten obszar jest mało rozbudowany: na licencjacie to 3x1.5h na semestr przedmiotów typu fonetyka, fonologia, słownictwo, gramatyka, prezentacje. To wcale nie tak dużo biorąc pod uwagę to, że treść tych praktikali jest zawsze jakoś powiązana z zagadnieniami filologicznymi i dyskursem akademickim, jak to się mówi, a nie bynajmniej z życiem i językiem, którego, krótko mówiąc, się używa. Z pewnością jednak te zajęcia rozwijają umiejętności, wiedzę i wolę przetrwania. Szczególnie słownictwo w kontekście.


Jeżeli po trzech lub nawet pięciu latach studiowania anglistyki na UW chcesz powiedzieć, że jesteś zadowolony z wyboru kierunku, naprawdę musisz lubić czytać i uczyć się nie tyle języka nawet, co o języku. Albo być w stanie polubić. Niestety jak na każdym prawie kierunku w dzisiejszych czasach da się przeżyć przeczytawszy ze dwie książki spośród tysiąca, które by się przydało, ale nie po to przecież idziemy na takie zacne studia, żeby nie skorzystać z okazji do rozwijania się. Zresztą i tak moim zdaniem w spisie lektur znajdzie się sporo pozycji godnych przeczytania nawet po prostu dla przyjemności.

Warto podkreślić, jak wiele wolności Instytut Anglistyki daje swoim studentom. Wolności, za którą jednak kiedyś trzeba zapłacić.
Przede wszystkim - plan zajęć. Tylko wykłady (które są na pierwszym i drugim roku) są o stałej porze dla wszystkich. Resztę zajęć - ćwiczenia, wybieramy sobie sami, kiedy co chcemy robić. Brzmi pięknie, ale cena za te luksusy to nieprzespane noce, podczas których studenci IA próbują ułożyć sobie plan najbardziej korzystny i przebiegły, po to tylko, żeby zaspać na rejestrację internetową , albo zwyczajnie nie zdążyć kliknąć na koszyczek rejestracyjny. Nie klikniesz na jeden, wali ci się wszystko. Możesz zawsze próbować w rejestracji ręcznej, czekając od 7:00 (choć słyszałam, że i od 6:00) rano na cudowną panią Martę, która robi wszystko, żeby biednych studentów spróbować poupychać na te ich wymarzone kursy i godziny. Ale pani Marta to tylko człowiek, a system jest bezlitosny. 
Własnoręczne układanie planu ma swoje skutki także w tym, że nie masz stałej grupy. Co ma plusy i minusy. Jak kogoś nie lubisz, to nie męczysz się z nim dłużej niż semestr. Możesz poznać w sumie masę osób. Jednak te znajomości często są powierzchowne i bywają takie momenty, i to jest zdanie większości chyba ludzi na moim roku, że brakuje jakiegoś takiego zżycia się i wsparcia. Tudzież poczucia przynależności. Ale kto co lubi.

Jak już masz jakiś plan, który może nawet czasem przypomina to co zaplanowałeś sobie na ten semestr, musisz na koniec roku zrewidować swoje postępowanie z rejestracji z obu semestrów. Na koniec roku następuje bowiem podliczanie punktów. Każdy kurs ma swoją wartość punktów ECTS. Musisz tak rozplanować kursy, żeby w ciągu roku wyrobić załóżmy 60. Jeżeli jakimś trafem kurs, który byłeś pewien, że miał 8 punktów, przy rozliczeniu okazał się kursem za 4, pamiętaj, to nie jest wina sekretariatu ani dziekanatu, że zabraknie ci tych 4 punktów do zaliczenia roku. Możesz winić tylko siebie, że nie śledziłeś codziennie zmian w USOSie (naszym systemie uczelnianym). Bywa. 

Studiowanie anglistyki ma też swoje piękne strony. Jak masz szczęście, że zorientujesz się, co cię interesuje dość wcześnie, i wybierasz te kursy, które naprawdę chcesz robić (i zdążasz się na nie zarejestrować), wtedy twoje studia mogą być naprawdę piękne. Jest wielu wspaniałych wykładowców, którzy potrafią oczarować swoimi zajęciami i naprawdę zafascynować swoim tematem. Są to ludzie z pasją, na których patrzy się z podziwem. Moim zdaniem najmocniejsza jest kadra w zakładzie literatury amerykańskiej i część językoznawczej. Gorsi wykładowcy prowadzą, niestety, część wspomnianych już praktikali, więc najlepiej wiedzieć z góry, do kogo warto, a do kogo nie warto się rejestrować. Taki przedmiot obowiązkowy, na którym tylko widzisz czas twojej młodości uciekający na twoich oczach może być naprawdę upierdliwy.

Podsumowując, filologia angielska na UW to jeden z kierunków humanistycznych, które wymagają największych skilsów informatycznych, matematycznych i sprytu. To też kierunek, na którym można otworzyć swój umysł na to, jak można patrzeć na świat przez literaturę i kulturę innego kraju i zastanowić się od nowa nad wartościami, które bierzemy za pewniaki. Mam tu szczególnie na myśli literaturoznawstwo, które jest obowiązkowe i późniejsze możliwości poszerzania swoich zainteresowań na kursach o literaturze mniejszości etnicznych, seksualnych czy też kursach o kulturze. Piszę z perspektywy osoby brnącej właśnie w kierunku literatury amerykańskiej, ale mogę zapewnić, że specjalizacja językoznawcza też jest na wysokim poziomie i daje wiele możliwości rozwoju.

Podstawowe warunki jakie trzeba spełnić, żeby zostać absolwentem anglistki: trzeba skrupulatnie pilnować swoich punktów ECTS według lat i rozkładu na specjalizacje (wybierasz językoznawstwo i literaturę i kulturę amerykańską lub brytyjską); można zrobić dodatkowo specjalizację nauczycielską (jest to spore obciążenie); musisz zrobić 4 semestry WFu; musisz zdać jakiś inny język na poziomie B2 do końca licencjatu. 

A co po studiach? Cóż, jak po większości kierunków humanistycznych, ciężko powiedzieć, jakie są szanse na pracę. Spośród moich znajomych większość gdzieś tam już pracuje w obrębie zawodu, także jeszcze w trakcie studiów. Najbardziej podstawowa rzecz, można uczyć angielskiego. Kolejna, można tłumaczyć lub robić cokolwiek w biurze tłumaczeń. Dość łatwo dostać się do biura jakiejś firmy na stanowiska typu asystent. Szczególnie, jeżeli oprócz studiów filologicznych znasz jakieś inne języki. Ogólnie wydaje mi się, że perspektywy są (przynajmniej często sobie to powtarzam i głęboko w to wierzę :). 



Tags:

1 komentarze

  1. Wiem na pewno, że filologia nie jest dla mnie, nie czułabym się. Raczej rozważam studiowanie budownictwa na tej uczelni https://wseiz.pl/uczelnia/wydzial-architektury/budownictwo-i-stopnia/ , ale mam nadzieję, że się dostanę. Poczekamy zobaczymy :) Ale jestem pozytywnej myśli

    OdpowiedzUsuń